+2
MaPS 7 lutego 2016 17:05
Prolog

Kiedy kilka lat temu żona powiedziała mi, że jej koleżanka z pracy poleciała z mężem na Filipiny, odpowiedziałem, że musiałoby pogiąć (tu użyłem oczywiście innego słowa) mnie do końca, bo trochę już jestem ;) , żeby tam polecieć. Przecież to syf, kiła i mogiła na drugim końcu świata... Slamsy i nic więcej.

No to stało się. Pogięło mnie i w tajemnicy zakupiłem bilety, przez Dubaj do Manili. Wróciliśmy wczoraj, więc aby przedłużyć sobie wakacje - postanowiłem zacząć pisać tą relację :mrgreen:

Na dzień dobry chciałbym sobie zapewnić czytelników, więc zacznę od podziękowań :D Jak już pisać - niech ktoś czyta :!:

Fly4Free - za inspirację i info o promo Cebu Pacific
@Washington - za inspirację również - Twoją relację przeczytałem jako pierwszą, przy okazji zalinkuj proszę
@mecenat - za wrzutę MakeMyTrip i 60% zniżki (Dubaj, Puerto Princessa, Manila, Praga)
@maxi33 - za info o upaid
@karpik - za 090 (jak w Centertelu :mrgreen: )
@skrzat - za wrzutę Orbitz -50$ (nocleg w drodze powrotnej w Dubaju)
@michalp - za urodziny w Atlantis The Palm

i ogólnie wszystkim, którzy odpowiadali na moje przedwycieczkowe pytania... :)


Odc.1 - Dobre rady dla gromady

Zacznę może nietypowo - od podsumowania, parę osób niedługo się wybiera w podróż - może ktoś skorzysta.

- Dla tych, co chcą taxi na lotnisku w Dubaju. Nie dajcie się naciągnąć fałszywym taksiarzom w hali przylotów. Obsiądą Was jak muchy proponując taksówkę, a tymczasem to zwykli naciągacze, którzy oferują droższe przejazdy prywatnymi samochodami. Jedyny właściwie raz podczas całej podróży, kiedy dałem się naciągnąć, dlatego przestrzegam innych. Trzeba iść na zewnątrz do normalnej taksówki - będzie taniej - niezależnie od tego, co nakłamie naciągacz...

- Wyjście z DXB zajęło nam z 1,5 godz. Kontrola paszportów - bardzo wolno i jeszcze czekanie na bagaż. Dojście do bramek w drodze powrotnej około godziny (oddać bagaż, paszporty, kontrola bezpieczeństwa) chociaż prawie nie było kolejek. Jeśli ktoś planuje przesiadkę bez noclegu - warto zarezerwować spory zapas czasu.

- Dla tych, którzy wjeżdżają na Burj Khalifa, po to aby zalogować się na tworzoksiążce - pomimo zapewnień wifi tam nie bangla :D

- Dla tych, którzy oczekują na super pokaz fontann pod Burj Khalifa - d... nie urywa, wręcz słabe, a czekaliśmy specjalnie do 18:00 :o

- Metro w Dubaju bywa tak zatłoczone, że czasami można się nie załapać na wejście do wagonu... A pogina z zawrotna prędkością - wolniej niż ciężarówki po mieście.

- Waluta do Dubaju - tylko USD. Na euro jest wręcz złodziejski spread. Im bliżej końca lotniska - tym lepszy kurs.

- Loty DXB - MNL Cebu Pacific - jak już pisałem w innym wątku, jest strasznie zimno. Leciałem w koszulce, 2 golfach, bluzie i kurtce, 2 parach skarpet i dodatkowo przykryty kocem. Z jedzenia ewentualnie warto zamówić noodle (kilkanaście zł). Za to jest szansa na miejsce leżące, a stefki są bardzo miłe, z prawdziwym uśmiechem, a nie takim z Air Berlin (jeśli wiecie o co kaman). Już w samolocie poczujecie klimat Filipin. Na trasach krajowych obędzie się bez kurtki. Ogólnie - bardzo fajne linie i bardzo miła obsługa. Jeśli ktoś jest wysoki, warto pojawić się na otwarciu check in. 4 z 6 lotów mieliśmy miejsca przy wyjściu awaryjnym. Ktoś pisał na forum o gorszych standardach bezpieczeństwa w Cebu Pacific - bzdura. Dla przykładu, gdy mieliśmy miejsca przy wyjściu awaryjnym, sewki zawsze się nas pytały, czy w razie problemów jesteśmy w stanie pomóc w ewakuacji, z czym się nie spotkałem np. w Ryanair. Nie pozwalają wstawać, zanim samolot się nie zatrzyma itp...

- Lotnisko w Manili i taksówki. Staliśmy na przylotach (parter) w kolejce 2 godziny do żółtej taryfy (te tańsze) :o Jak za komuny po cukier normalnie. Była też opcja fixed tarif - ze 2 razy droższa - białe taryfy. A trzeba było udać się na odloty (2 piętro) a tam taksówek było od zarąbania, co chwilę kogoś przywozili, ale tylko jedna firma ma licencję na przyjazd na parter. Tak więc po taksówkę - na 2 piętro. Poza tym te z 2 piętra są jeszcze tańsze - 3,50 zamiast 4 php za każde 300 metrów.

- waluta na Filipiny - USD - wymieniamy na lotnisku w Manili. Ostatni kurs (3 dni temu) to 47,60. Na euro jest gorszy przelicznik i nie wszędzie da się wymienić. Po drodze z Puerto Princessa do El Nido jakaś mało rozgarnięta Włoszka chciała wymienić euro. Kierowca busa zatrzymywał się przy kilku bankach i dopiero w 3 udało jej się wymienić.

- jak ktoś udaje się na Siquijor - ostatni prom z Dumaguete odpływa o 18:00. Montenegro - koszt 170 php /os. + 15 php terminal fee /os.
Przy powrocie dochodzi jeszcze 20 php /os. opłaty środowiskowej na utrzymanie wyspy. Na północ od Lareny, przy Islanders Paradise, blisko brzegu jest sporej wielkości rafa z mnóstwem kolorowych rybek.

- dla udających się na Apo - od kiedy pojawiła się straż przybrzeżna często wydają zakaz wypływania łódek - tzw tajfun warning. Decyzje bywają wyssane z palca. Pinky (menadżerka Liberty) mówiła, że nawet przy morzu płaskim jak stół, bywają wydawane zakazy. My na takim zakazie wracaliśmy, a fale były małe, do łódki ani razu chlapnęła woda. Na tour A w El Nido były kilka razy większe, chlapało prawie cały czas. Marine Sanctuary - tymczasowo nieczynne - zakaz wejścia do wody.

- Na lotnisku w Dumaguete obowiązuje terminal fee 150 php/ os, a w Puerto Princessa 200 php /os.

- Komu zależy na szybkiej podróży do El Nido polecam busa firmy Lexus. 4h 15min z półgodzinnym postojem w Roxas, ale popierniczał jak szalony. Ogólnie transport El Nido - Puerto Princessa i odwrotnie dopasowany jest do ruchu lotniczego. Nie ma się co martwić, że się nie załapiecie. Autokary kosztują niecałe 300 php, a busy 500, ale odbierają spod hotelu i dowożą pod hotel. Bilety El Nido - Puerto Princessa najlepiej kupować na "dworcu" w Corong Corong.

- W El Nido w naszym pensjonacie był azjatycki standard gniazdek elektrycznych, w całej reszcie Filipin - europejski.

- zamykajcie bagaże na kłódkę - każdą kieszonkę. Wiele się pisało o lotnisku w Manili itp... Mieliśmy jeden rejestrowany. W kieszeni torby był składany nóż. Przeleciał z nami całą Azję. Tymczasem ukradli go nam na trasie z Dubaju do Pragi. To tylko nóż, ale pamiątkowy, a sytuacja z rodzaju tych żenujących...

Jak coś mi się przypomni - będę pisać. W razie pytań walić śmiało - jak tylko będę w stanie - odpowiem.


Co będzie dalej...

O podróży na styk, podróży pełnej kontrastów. Krowy, świnie, kozy, koguty, żółwie, wszyscy uśmiechnięci.
Uliczne speluny, brak prądu i kranu nad umywalką, kible spłukiwane rondlem oraz wypasione hotele i restauracje.
Dubaj, Manila, Siquijor, Apo, Palawan. Piękne plaże, piwo, wino i co ino. A to wszystko na skrzydłach Cebu Pacific...


cdn.Odc. 3. No to fru na budowę

Tak, tak... Na budowę. Bo Dubaj to jeden wielki plac budowy. Dźwigi, żurawie itp są widoczne praktycznie wszędzie.

Jak co poniektórzy wiedzą, miałem trochę stresa, że nie zdążymy na samolot do Pragi.
W piątek po pracy pakowanie i znajomy podwozi nas na PB. Pogoda była kiepska, zaczął padać śnieg, a po drodze opady zintensyfikowały się. Wyjazd z Wro 0:40, planowy przyjazd do Pragi 4:50, odlot 9:20. Pomimo naprawdę kiepskich warunków przyjechaliśmy na szczęście 10 minut przed czasem :)

Na lotnisku, zanim otworzyli check in, żona zdążyła jeszcze zjeść ciacho i wypić kawę a ja dwa czeskie :mrgreen: Lot Samrtwings'em, w sumie bez historii. Linia w porządku, trochę ciasno, ale jedzenie niezłe, dają nawet browarka. Katering był 2 razy. Raz po starcie, drugi godzinę przed lądowaniem.

Wylot z prawie godzinnym opóźnieniem - odladzanie skrzydeł.

Image

Gdzieś nad Turcją zachód słońca.

Image

A tak w ogóle, to stwierdzam, że cała nasza podróż upłynęła pod znakiem przemieszczania się i właśnie zachodów słońca :)

Zakwaterowaliśmy się w Winchester Grand Hotel Apartments zakupiony w promocji MakeMyTrip. Jak dojechaliśmy pisałem już wyżej, więc pominę ten fakt milczeniem.

Image

Pokój przestronny, aneks kuchenny, w szafie lodówka,

Image

ale ogólnie w całym hotelu dziwny zapacho - smrodek. Za ścianą mieszkała jakaś hinduska rodzinka z 3 dzieci. Co się w nocy działo, to jest nie do opisania. Krzyki, wrzaski, jakby kogoś ze skóry obdzierali. Dwukrotna wizyta ochrony hotelowej nic nie dała. Spaliśmy więc w słuchawkach z muzyką na uszach. Dodatkowo spałem w golfie, bo było tak przeraźliwie zimno. Drugiego dnia obsługa hotelowa stanęła jednak na wysokości zadania. Na moją prośbę zmienili nam pokój. Innych nie mieli więc dali nam apartament – z 70 m2, osobna kuchnia, sypialnia i wielki pokój dzienny. Na prawdę w porządku.

Hotel oferował bezpłatnego busa w różne miejsca. My uderzyliśmy na Jumeirah Beach.

Image

Po zrobieniu paru fotek udaliśmy się do głównego punktu dnia – Waterpark Atlantis The Palm. Taryfa kosztowała ze 2 dychy. Miałem wcześniej wydrukowany voucher urodzinowy, więc zapłaciliśmy tylko za żonę. Dostałem taką opaskę:

Image

Spędziliśmy tam prawie cały dzień. Na głodniaka, bo kanapka, czy burger kosztował tam prawie 5 dych.

Image

Image

Image

Z parku mamy widok na żaglówkę z drugiej strony

Image

W drogę powrotną udaliśmy się monorailem. Z dołu widać go tak:

Image

A z wagonika roztaczają się takie widoki:

Image

Image

i oczywiście widok na budowę

Image

Trafił się nam też zachód słońca :D

Image

Kolejka jeździ bez motorniczego, więc podchodząc do przodu można się poczuć tak

Image

Zjedliśmy „coś” i postanowiliśmy udać się do najbliższej stacji metra, ale okazało się, że nie działają tramwaje :o – zabrakło prądu :D Na budowie zabrakło prądu – bardzo śmieszne. Tropem torów tramwajowych uderzyliśmy więc z buta (2 przystanki), a łatwo nie było, bo na budowie prawie nie ma chodników. A jak już są - to zawalone materiałami budowlanymi :mrgreen: Tramwaje oznaczone są „tram”, a metro „train”. Po wyjściu z metra (w hotelu powiedzieli nam na jakiej stacji wysiadać) na azymut, spytki i zapamiętane poprzedniego wieczoru punkty orientacyjne, udało się jakoś z buta trafić do hotelu. Znowu śpimy w golfach – taka była lodówa.


cdn. - Burj KhalifaOdc. 4. Burj Khalifa - At the Top

Zapomniałem dopisać, ale pewnie wszyscy wiedzą, że alko w Dubaju niedostępne. Ale w Smartwingsie, raptem za 7 euraków, można kupić połówkę Balasia :D

I jeszcze jedna rzecz. Bilety na monorail są formatu karty kredytowej, tylko z cieńszego plastiku. Trzeba je oddać na stacji końcowej. Jednak Pani z obsługi, widząc że chcę karcie zrobić pamiątkowe zdjęcie przed bramkami wyjściowymi, pozwolił mi ją zatrzymać :)

Na burj Khalifa bilety rezerwowałem na 5 dni do przodu. Nieprawdą jest więc, że trzeba z tygodniowym wyprzedzeniem. Oczywiście godziny poza szczytem. Nam ze względu na odlot pasowało koło południa.

Hotel oferował darmową podwózkę, ale była na tyle wcześnie, że zdecydowaliśmy się na późniejsze „metro”.
Bilet w 2 strony za 2 os. kosztował nas 20 aed. Żeby dostać się do wejścia At the Top należy wysiąść na przystanku Burj Khalifa, Dubai Mall. Dojście ze stacji do wejścia zajęło nam dobre 15 minut bardzo szybkim krokiem. Początkowo przez ruchome chodniki, a potem przez Dubai Mall. Oczywiście strzałek praktycznie żadnych, oprócz tej:

Image

Po drodze taki widok, wszędzie żurawie i dźwigi:

Image

Strzałki na At the Top są tylko na dole. Trzeba więc zejść na parter Dubai Mall, przejść prosto prawie do samego końca i skręcić w prawo. Za obszarem z jadłodajniami po lewej jest wejście. Udać się trzeba najpierw do kas w celu odbioru biletów, a następnie dopiero do wejścia. Powodem naszego pośpiechu była godzina rezerwacji, ale z tego co zaobserwowałem, to poza szczytem nikt tam na godziny raczej uwagi nie zwraca. My byliśmy 20 min przed czasem, ale bywali i spóźnialscy i nie było problemu. Czas oczekiwania od monentu przybycia d owejścia do windy w naszym przypadku wyniósł pół godziny. Na dole stoi świecąca miniatura budynku.

Image

Większość ludzi robi sobie z nią zdjęcia, co zabija trochę czas oczekiwania. Jeszcxze tylko kontrola bezpieczeństwa. Niby napisane, że nie można wnosić laptopów, ale nasz 10” notek przeszedł, w sumie to przecież nie laptop :D Po drodze do windy zdjęcia uśmiechniętych i szczęśliwych robotników, którzy wznosili najwyższy budynek świata. Bleee, ale ściema, to chyba uśmiech za te słynne 4 dolce na dobę... Podróży windą prawie nie czuć. Podczas jazdy w windzie gaśnie światło i wyświetlany jest film propagandowy.

Po trudach podróży windą trzeba odpocząć na górze ;)

Image

coby nabrać siły na robienie zdjęć :) Można też wejść schodami piętro wyżej – jest jeszcze jeden taras.
Ale szyby, to za taką kasę, mogłyby być czyste :!: :o

Image

A teraz bawimy się. Kto wskaże zdjęcie, na którym nie ma żurawia, albo dźwigu wygrywa pocztówkę z następnej podróży:

Image

Image

Image

Image

Image

Pofociliśmy trochę, kupiliśmy pamiątkowy magnes w kształcie budynku i udaliśmy się na dół. Na dole, za windami, większość robiła zdjęcia w Nowy Rok:

Image

Trzeba by jeszcze zrobić fotę z całym budynkiem, a w tym celu trzeba odejść dosyć daleko, chyba że ktoś ma „rybie oko”.

Image

Znaleźć jakąś knajpę w okolicy, gdzie zjemy za mniej niż stówę graniczy z cudem, dlatego po nieudanych poszukiwaniach wróciliśmy pod wyjście. Tam zjedliśmy za 69. Najgorsze żarcie, jakie nam się trafiło podczas całej podróży. Omijajcie libańską knajpę ;) Pospacerowaliśmy trochę na zewnątrz, pogrzaliśmy się na słoneczku i postanowiliśmy poczekać na słynny pokaz fontann.

W tak zwanym międzyczasie przytrafił się zachód słońca :mrgreen:

Image

A fontanny zapodali o 18:00. Pokaz trwał całe 5 minut i był oględnie mówiąc rozczarowujący. Zrobiłem jednak kilka zdjęć.

Image

Image

Image

Po pokazie szybko do „metra”, z buta do hotelu (droga już opanowana), bo tam czekały na nas bagaże i na lotnisko hotelowym busem za 6 dych. Metra nie ryzykowaliśmy, bo był taki tłok, że ludzie się nie mieścili i zostawali na przystankach.


cdn. - Czy zdążymy na Siquijor – czyli I love Cebu Pacific - jeszcze dziśOdc. 5. Czy zdążymy na Siquijor – czyli I love Cebu Pacific

Plan był taki:

Dubaj 23:10 – Manila 11:20
Manila 14:45 – Dumaguete 16:15
Prom do Lareny o 17:00, a jak nie zdążymy to 20:00 do Siquijor

Przy check in powiedziano nam, że dozwolona jest tylko jedna sztuka bagażu podręcznego i że przed wejściem do samolotu będzie jeszcze jedna kontrola. Tymczasem wszyscy wnosili na pokład co popadnie. Rekordzista miał ze 6 sztuk w tym telewizor :D Przed otwarciem bramki chodził gostek z obsługi i co większe sztuki zabierał gratisowo do luku bagażowego, na nasze plecaki nawet nie spojrzał. Nie zabierał też bagażu ludziom, którzy mieli następne loty z Manili. Samolot z Manili przyleciał lekko opóźniony, więc również i my wylecieliśmy z lekkim opóźnieniem. Obłożenie ok 40%.

Image

Image

Jeszcze przed wylotem podeszła do nas stewka i zaproponowała, że skoro jestem wysoki, to po starcie możemy się przesiąść na miejsca przy awaryjnym. Ja jednak wybrałem miejsce leżące :mrgreen:

Image

Jak już pisałem było strasznie zimno. A że z domu zapomniałem zabrać koc na plażę, więc zakupiłem pamiątkowy Cebu Pacific :D

Wrzucam zdjęcie menu napojów i przekąsek oraz jak już wyżej pisałem - polecam noodle.

Image

Image

A że po Dubaju trochę suszyło, zamówiłem sobie pierwsze filipińskie piwko i nie tylko pierwsze a potem w kimono ;) Przed lądowaniem rozdali po 2 karteluchy do wypełnienia. Jeden taki tam – kto ty i po co... a drugi zdrowotny – jaką chorobę i skąd możesz im przywieźć :D Pomimo spóźnionego startu wylądowalibyśmy o czasie, ale nad Manilą zrobiliśmy 720 (korek na lotnisku), więc mieliśmy jakieś pół godziny opóźnienia. Wyjście z samolotu i przejście do hali przylotów poszło dosyć sprawnie – w porównaniu do DXB wręcz rewelacyjnie. Hala przylotów usytuowana jest na parterze. Wymieniłem walutę oraz wszedłem w posiadanie lokalnej karty GSM – SMART. W tym miejscu chciałbym polecić knajpkę. Po wyjściu należy kierować się cały czas w lewo.

Image

Image

Wszystko z curry było smaczne, jak również dania z wołowiny, była miękka... Piwo było chyba po 50, inne napoje po 20-25 mam gdzieś rachunek – sprawdzę.

Na odloty trzeba udać się na drugie piętro. Po przejściu przez kontrolę bezpieczeństwa piwo było chyba jakieś lepsze, bo droższe :mrgreen: Wszędzie było po 100, a na jednym małym kramie po lewej (naprzeciwko większego sklepu, gdzie przy wejściu robili frytki – swoją drogą smaczne) po 80 php. Większość kupowała to po 100, tylko ja dziwnie się jakoś czułem kupując to po 80 :D

Słuchajcie uważnie co mówi Panienka z głośnika, bo zmiany bramek lotów lokalnych to w Manili normalka :!:
Elektroniczna tablica wygląda tak:

Image

Wylecieliśmy o czasie, przylecieli nawet przed. Lotnisko w Dumaguete jest małe, więć nasz 1 bagaż rejestrowy wypluło dosyć szybko. W międzyczasie u policmajstrów zrobiłem rozeznanie, jak najszybciej dostać się do portu. Wzięliśmy taksówkę, która okazała się vanem i kosztowała nas 300 php i w drogę. A jest to ładny kawałek.

Image

Dotarliśmy do portu 16:45, kierowca podprowadził nas pod okienko. Po 170 php za bilety i po 15 terminal fee /os. Okazało się, że nie ma promu do Lareny o 17:00, ale jest za to o 18:00, a o 20:00 do Siquijor też nie ma. Niepotrzebnie się spieszyliśmy. A mi na szczęście zostało jeszcze parę puszek tego po 80, bo w porcie nie było gdzie kupić :D

Nasz prom firmy Montenegro

Image

Image

Siedzimy sobie, już mamy opóźnienie i nagle wpadają jeszcze na pokład 2 pary. Po jakimś czasie podchodzi do nas jeden z chłopaków i pyta po angielsku ile płaciliśmy za prom... Jakie było jego i mojej żony zdziwienie, kiedy mu po polsku odpowiedziałem: sto siedemdziesiąt :mrgreen: Wcześniej słyszałem, jak rozmawiali ze sobą ;) Przylecieli na Filipiny na nurkowanie. Pozdrowienia :D

Płynęliśmy około dwóch godzin. W porcie wzięliśmy tricykla i siup do naszego noclegu. Pomimo dosyć napiętego planu podróży (któż nie czytał o tych opóźnieniach na Filipinach), udało nam się go zrealizować w całości. I love Cebu Pacific ;)

Tak więc około 20:30 byliśmy w Palm Tree Guesthouse, w Sandugan, jakieś 10 km na północ od Lareny. Koszt tricykla 150 php.

Nowiutkie domki, trochę małe, ale bardzo czyste, dwa mniejsze i jeden większy. A właściciele – super przyjaźni. Jak się zapytałem Berta o drogę na plażę – to nas tam po prostu zaprowadził :) 2 minuty drogi. A plaża przepiękna, brak ludzi i rafa tuż przy brzegu. Gina za to super gotuje, wszystko co jedliśmy było bardzo dobre, na śniadanie polecam corned beef. Na obiad dla dwojga - Lechon manok – przepyszny.

Tak mieszkają właściciele:

Image

Tak wygląda większy domek:

Image

A tak, ten w którym my zamieszkaliśmy:

Image

Image

Image

I restauracja :D

Image

Gina i Bert użyczyli nam swojej lodówki. Pomimo tego, iż nasz domek miał swój mały taras, większość wieczorów spędzaliśmy na tarasie i pogaduchach u Berta ;)


cdn. - Chill out na SiquijorOdc. 6. Siquijor chill out – czyli siedzimy, pijemy, nic się nie dzieje

Siquijor przypomina mi trochę tajską Koh Lantę. Cisza, spokój, życie toczy się powoli. Idealne miejsce na wypoczynek. Do dziś nie wiem jak wymawiać nazwę, niektórzy miejscowi mówią przez „j”, a niektórzy przez „h”.

Jeszcze poprzedniego dnia zrobiłem małe zakupy napojów i o dziwo, dostałem nawet rachunek. Pobierają kaucję, co świadczy o dbałości o ekologię, lecz Bert powiedział mi, że nie zawsze chcą przyjmować butelki i oddawać kasę :D


Dodaj Komentarz

Komentarze (40)

maps 8 lutego 2016 08:28 Odpowiedz
Odc. 2 - Jeszcze raz rady dla gromadyChociaż zmianę stref czasowych pokonałem w miarę bezboleśnie, to i tak obudziłem się dzisiaj za wcześnie ;)A że coś tam mi się w nocy jeszcze przyśniło to kontynuuję.- Internet. Jeśli w ofercie miejsca noclegowego jest obecne wifi to znaczy, że ono jest, ale niekoniecznie jest połączenie z internetem :mrgreen: Rzecz jasna, przy braku prądu najczęściej nie będzie nawet połączenia do routera, dlatego polecam kupić kartę SMART lub GLOBE. Ja miałem SMARTA i generalnie jakiś tam kontakt ze światem również. Najgorzej było na Siquijor.Kartę SMART można dostać za darmo na lotnisku w Manili. Chłopaki z obsługi zrobili wszystko za mnie. New Surfmax Plus 299 to koszt, a jakże 299 peso. Ważne na tydzień, limit 30MB dziennie, ale po przekroczeniu dalej działa. Zapodali mi 2 takie pakiety. Jednak moim zdaniem lepsze jest Big Bytes 299 - 1.7GB danych i 1.1GB "entertainment" czyli iflix, Spinnr, YouTube, Vimeo, DailyMotion, Dubsmash& Skype Qik. Wszystko to ważne miesiąc. Na wyspach net działa tak, że ciężko to zużyć. Prędkość transmisji na Filipinach nie powala.Na wszystkich lotniskach jest bezpłatne wifi sieci GLOBE.- Buty "do chodzenia po wodzie" przydają się bardzo. Nie wyobrażam sobie wyjazdu bez nich. Nam się super sprawdziły zwykłe Tribordy z Decathlona, widziałem jest również u innych osób.- Torba nieprzemakalna typu Ocean Pack - obowiązkowa dla tych, którzy wybierają się gdziekolwiek łódką.- Wybierając się na jakikolwiek island hopping w El Nido unikajcie dużych łódek. Płynie się nimi co prawda trochę bardziej komfortowo, ale tam gdzie małe łódki podpływają prawie pod brzeg i uczestnicy na brzeg uderzają z buta, co najwyżej mocząc się do pasa, tam duże zatrzymują się dalej i do brzegu/atrakcji trzeba płynać. Nie jest to komfortowe dla osób które słabo pływają (fale bywają duże), a zabranie ze sobą lustrzanki też nie jest łatwe. My mieliśmy taką łódkę na Tour A, ale "na szczęście" zepsuła się na pierwszej stacji i podstawili nam mniejszą :D.Pomimo, że ceny na island hopping wszędzie są takie same, 300 php opuszczają wszyscy "bez łaski". Najtaniej chyba kupić tuż przy plaży w El nido, skąd odpływają łódki, bezpośrednio u organizatora. Najbardziej polecane wycieczki to Tour A i C. Miejsca ciekawe, ale jeśli ktoś liczy na snorkeling, to się bardzo zawiedzie. Płetwy są całkowicie zbędne, wystarczy maska z rurką, a tak po prawdzie to nawet zwykłe okulary do pływania. Najlepszy snorkeling mieliśmy na Apo (wiadomo - żólwie) i Siquijor. Na Siquijor wystarczyło wejść po kolana, a już była rafa i pierwsze formy życia podwodnego.- Dla osób, które nie prowadzą skutera, a chcą udać się na Nacpan Beach. Jaka jest droga pisano już na forum, więc my wybraliśmy się tricyklem. Oficjalna cena to 1500 php. Można jednak wynegocjować 800, co jest już zbliżone do kosztu wynajmu skutera i zakupu paliwa. Komfort o wiele wyższy, nie wspominając o tym, że można się napić jak człowiek :D Jest to cena w 2 strony, kierowca cierpliwie czeka na parkingu. Magiczne słowo: na pół dnia. Podróż trwa ok 50 min. w każdą stronę. Na miejscu byliśmy 4 godziny.- Całodniowa objazdówka po Siquijor, też tricyklem, kosztowała nas 1200 php- Jeszcze temat rzeka, czyli jedzenie na Filipinach. Wiele osób pisało, że niedobre, mdłe itp. Przyznam szczerze - nie zauważyłem. Co prawda nie rzuca na kolana, ale na pewno nie mogę powiedzieć, że było niedobre. Ba, przeważnie nam po prostu smakowało. Jest smaczniej i o wiele taniej niż w Dubaju. Tam to dopiero jest niedobre, albo my tak trafiliśmy. Jeśli będzie okazja, to na śniadanie polecam "corned beef".- Codziennie rano budziły nas koguty. Miało to swoje dobre strony, bo mieliśmy więcej dnia dla siebie - wstawaliśmy kilka godzin wcześniej niż zazwyczaj. Jeśli ktoś jednak lubi pospać - polecam zatyczki do uszu. Widno robi się przed 6 rano. Zachód słońca około 18:00.cdn. - pierwsze foty obiecuję jeszcze dziś.
silazak 8 lutego 2016 09:04 Odpowiedz
@MaPS zapowiada się kolejna świetna relacja . Niestety dla mnie z bólem serca bo tez miałem kupione te bilety z Cebu , nie poleciałem i dzięki Tobie / albo przez Ciebie :) czuje , że pocierpię teraz troszkę czytając Twoją relacje ;)
maarcin1938 9 lutego 2016 08:00 Odpowiedz
Czekam na wiecej ! Robie za pare dni podobną traske :D
olir1987 9 lutego 2016 09:37 Odpowiedz
heh no ja tez tak kiedyś mówiłam... po czym kupiłam bielty na listopad 2015, choć podróż nie doszła do skutku -> okazało się, że mam poród chwilę wcześniej;p;p to i tak zamierzam polowac od nowa na bilety. czekam na całą relację z niecierpliwością;)
kaviorwiki 9 lutego 2016 09:55 Odpowiedz
Czekam na dalszy ciąg relacji,zwłaszcza,że na przełomie kwietnia/maja wybieram się na Filipiny!
maarcin1938 9 lutego 2016 09:56 Odpowiedz
@MaPS a te bileciki na Burj Khalife to odbierales gdzies w Dubai Mall czy w kasie przy samym wejsciu do Burj Khalify ?
maps 9 lutego 2016 10:21 Odpowiedz
@maarcin1938W kasie 20 metrów za wejściem
rendziak1 11 lutego 2016 17:35 Odpowiedz
widzę, że mijaliśmy się :) mamy niemal identyczne foty - w coco grove tez byliśmy pytać o transport:) ba może się nawet spotkaliśmy na Siquior:) bo miejsca te same widzę odwiedzaliśmy
kamo375 12 lutego 2016 18:14 Odpowiedz
Świetna relacja :) Przyda się w planowaniu kolejnej podróży :)
maps 12 lutego 2016 19:31 Odpowiedz
Fajnie, że ktoś czyta :D
thonsonmusic22 13 lutego 2016 17:19 Odpowiedz
Witam, wyruszamy z zona za kilka dni tym samym szlakiem, przystanek w Dubaju na 3 dni, co radziłbyś tam zwiedzić w tak okrojonym czasie? Czy mogę zabrac funty w podróz czy koniecznie musza być dolary?? (Dubaj, Flipiny, Katar)? pozdrowienia!!
maps 13 lutego 2016 17:57 Odpowiedz
No cóż, nam Dubaj do gustu za bardzo nie przypadł, lecz nie zmienilibyśmy w naszym planie nic.Tak więc - Atlantis the Palm Waterpark - drogo, ale warto, dodatkową atrakcją jest monorail :DBurj Khalifa - również warto. Jeśli ktoś lubi zakupy, to w Dubai Mall poczuje się jak ryba w wodzie.Kto lubi plaże - Jumeirah beach jest ładna. Wszyscy polecają Dubaj Muzeum, ale my za takimi atrakcjami nie przepadamy.Możecie też pomyśleć o jakimś safari...
radzio666 14 lutego 2016 03:24 Odpowiedz
thonsonmusic22 napisał:Witam, wyruszamy z zona za kilka dni tym samym szlakiem, przystanek w Dubaju na 3 dni, co radziłbyś tam zwiedzić w tak okrojonym czasie? Czy mogę zabrac funty w podróz czy koniecznie musza być dolary?? (Dubaj, Flipiny, Katar)? pozdrowienia!!mozesz zabrac funty i wymienic je bez problemu, tak samo robilem i w tych miejscach - dubaj, filipiny - w dubaju btw mozna wszedzie placic karta, zaden problem, na lotnisku MNL wymienisz kase bezproblemowo z usd, eur, gbp i innych bez zadnego walka to potwierdzam bo bylem w listopadzie'15
maps 14 lutego 2016 09:59 Odpowiedz
W Dubaju wymieni się większość popularnych walut, w tym funty, jeny, php czy THB, kwestia tylko w jakiej cenie...Kiedy ja wymieniałem najlepszy kurs był na USD. Dla porównania euro stało zaledwie 5% wyżej, podczas gdy na forex'ie było prawie 1,12 :o
nick 16 lutego 2016 16:06 Odpowiedz
@MaPSJestem pierwszą ofiarą Twojej relacmi.Mam już kupione bilety z MNL do Wietnamu z kilkudniowym stopem w Bangkoku, ale przekonałeś mnie, zaraz kupuję RT z MNL do PPS, pożyczam motór i zrobię objazd po Palawanie :D
maps 16 lutego 2016 16:12 Odpowiedz
@nickA wiesz, że można też zakupić bilety z Manili do Roxas? Będzie bliżej do El Nido.
nick 16 lutego 2016 16:20 Odpowiedz
Ciekawa opcja, nie wiedziałem :D Nie wiem tylko jak z wypożyczeniem motocykla i cenami bliżej El Nido, w Puerto jest duży wybór , konkurencja i dobre ceny (400php/doba) za prostego crossa.
maps 16 lutego 2016 18:15 Odpowiedz
Ja niestety tez nie wiem. Bylismy tylko 2 razy przejazdem. Pierwszym razem kiero byl w srednim wieku i mial szacunek do drogi. Drugim byl bardzo mlody i na zakretach hamowal uslizgami opon. Uwazaj na niego, jak tym motórem bedziesz jechac.
smieci 17 lutego 2016 09:32 Odpowiedz
To chodzi o to drugie Roxas koło Kalibo to tam lata Cebu. Można natomiast dolecieć z Manili i Cebu bezpośrednio do El Nido liniami http://air-swift.com/ niestety ceny i ilość bagażu możliwego do zabrania nie należą do najprzyjemniejszych, oszczędza się jednak sporo czasu na dojeździe z Puerto Princesa.
smieci 17 lutego 2016 16:20 Odpowiedz
Kuszą te widoki ;)
maps 17 lutego 2016 17:35 Odpowiedz
No, no... Laska jest moja :!:
smieci 17 lutego 2016 18:29 Odpowiedz
Wybieramy się za niecałe dwa miesiące. Ciekawe czy jeszcze będą ;) ?
maps 17 lutego 2016 19:20 Odpowiedz
To daj znać po powrocie :)
jollka 22 lutego 2016 09:03 Odpowiedz
Czekam na dalszy ciąg. Do niedawna miałam tak jak Ty czyli "eee Filipiny to raczej nie wchodzą w grę". Ale ostatnio coraz bardziej przekonuję się do tego miejsca. Pozdrawiam :)
jollka 22 lutego 2016 09:04 Odpowiedz
Czekam na dalszy ciąg. Do niedawna miałam tak jak Ty czyli "eee Filipiny to raczej nie wchodzą w grę". Ale ostatnio coraz bardziej przekonuję się do tego miejsca. Pozdrawiam :)
koala22 26 lutego 2016 23:42 Odpowiedz
Łoo, trochę "spędowe" te wycieczki dookoła El Nido. Myślałam, że mniejszy ruch tam panuje, a to wygląda prawie jak w Tajlandii :DPierwsza wycieczka to była Tour C, a druga? Tour A?
maps 27 lutego 2016 12:02 Odpowiedz
Tak, pierwsza była C, a druga A. Ludzi jest sporawo, ale do stada ryczących łódek na Railay to nawet nie startuje :D
koala22 29 lutego 2016 21:58 Odpowiedz
Czy w Corong Corong można było sobie wypożyczyć kajak? Czy trzeba było w tym celu udawać się do El Nido?
maps 29 lutego 2016 22:12 Odpowiedz
No pewnie :D
latoking 1 marca 2016 07:24 Odpowiedz
To były na poczcie znaczki? Ja jak byłem w listopadzie to ich nie mieli :lol: Sprzedawca powiedział że dowiozą na następny dzień ale nie dowieźli ale i tak nas chciał lekko oszukać bo powiedział że znaczek do krajów Unii Europejskiej kosztuje pona 40 peso a my wysłaliśmy później na poczcie na Boracay za 13 :D
stefka 1 marca 2016 10:03 Odpowiedz
Bardzo fajna relacja, dużo praktycznych informacji. Jest jakaś inspiracja. A czy w marcu Cebu Pacific nie będzie mieć jakiś wyprzedaży ?
kaviorwiki 1 marca 2016 10:05 Odpowiedz
Super...Wybieram się na Filipiny na przełomie kwietnia/maja aby celebrować swoje 40ste urodziny....już nie mogę się doczekać... :mrgreen:
maps 1 marca 2016 11:21 Odpowiedz
@kaviorwikiZazdroszczę :D@latokingZnaczki były. Nawet 2 razy kupowaliśmy. Kosztowały 13 php. Poczta od 12:00 do 13:00 jest nieczynna.Kiedy zapytałem dziewczynę z informacji turystycznej, czy na poczcie będą znaczki, odpowiedziała, że tak.Na pytanie czy jest pewna, już się tylko śmiała :) :D :lol: @stefkaCebu Pacific ma w marcu 20 urodziny. Powinni wrzucić jakąś pulę tanich biletów. Z tej okazji zrobili nowy projekt mundurków :D Załogę w nowych uniformach będzie można spotkać od 27 marca.
kienia 12 marca 2016 19:09 Odpowiedz
Super !! Nie mogę się doczekac kiedy tam będę !! :-)
anusia 19 marca 2016 13:44 Odpowiedz
super relacja, wiele cennych wskazówek. Wszystko przeczytałam zwłaszcza, że za rok będę w Dubaju i na Filipinach :)Mam pytanie odnośnie pobytu na Burj Khalifa. Ponoć jest tam jakiś ograniczony czas pobytu na górze, czy naprawdę ktoś to sprawdza? czy mogę być ile chce?
gixera 19 marca 2016 13:48 Odpowiedz
Nie ma ograniczonego czasu, siedzisz ile chcesz.
anusia 19 marca 2016 14:18 Odpowiedz
gixera napisał:Nie ma ograniczonego czasu, siedzisz ile chcesz.dzięki ;)
maps 20 marca 2016 12:33 Odpowiedz
Raczej stoisz :D Bo siedzieć nie ma gdzie, chyba że na schodach pomiędzy 124 a 125 ;) A siedzieć na podłodze ponoć nie pozwalają, choć ja tego nie doświadczyłem :mrgreen:
kienia 29 sierpnia 2016 13:29 Odpowiedz
Byłam na Filipinach w tym roku i bardzo chętnie jeszcze tam powrócę, tylko nie wiem czy życia mi starczy ,żeby wszystko zobaczyć :-) .Dzięki za relację, znajdę tu pewnie kilka nowych inspiracji :-)
kienia 2 grudnia 2016 10:59 Odpowiedz
Filipiny są super !!!